Czasami zdarza się, że badacz szuka zupełnie czego innego, a znajduje zabytek w ogóle niezwiązany z tematem badań, które przywiodły do odkrycia – ale od którego puls bije szybciej. Tak było, gdy w amerykańskim muzeum szukałem japońskich tajnych broni, a natrafiłem na artefakt niemieckiej historii kolonialnej.
W roku 1946, w ramach działań alianckiego zespołu wywiadu technicznego, zajmującego się zbieraniem, analizą i badaniem japońskiej techniki wojskowej, do Stanów Zjednoczonych trafiły tysiące ton przedmiotów, których nikt nie był w stanie prawidłowo zidentyfikować i zaklasyfikować. A ponieważ wszystko co (a) wojskowe, (b) związane z krajami Osi, ale (c) nikt nie wiedział do czego służy, aliantom kojarzyło się złowieszczo i podstępnie, więc także ten przedmiot zaklasyfikowano ostatecznie jako booby trap, czyli pułapkę. Podobny los spotkał także – jak może pamiętamy – niemiecki ćwiczebny karabin maszynowy Zielfeuergerät 38. Tajemniczy obiekt błąkał się latami po instytucjach badawczych, ale nikt nie był nim naprawdę zainteresowany i nie miał czasu ni ochoty dochodzić, do czego służy, więc po kilkakrotnym przełożeniu z jednej półki na drugą, trafił w końcu do Muzeum Korpusu Piechoty Morskiej w Quantico, Wirginia – nadal zapisany jako „Japoński samostrzał – pułapka”. I leżałby tam sobie spokojnie, gdyby się kiedyś nie był napatoczył badacz zainteresowany właśnie japońskimi pułapkami i nietypowymi broniami
ilustracje: US NAVAL HISTORY AND HERITAGE COMMAND oraz autor