Cała sytuacja związana z ostatnimi wydarzeniami w Komendzie Głównej Policji zakrawa na kpiny. Władza na naszych oczach śmieje się nam w twarz, udzielając parasola ochronnego Panu Komendantowi, który nie dość, że popełnił błąd, to jeszcze utrzymuje, iż to inni rzekomo są w błędzie. Od początku obserwujemy, jak policyjno-prokuratorska machina zwarła szyki w celu obrony Komendanta. Najpierw jest więc blokada informacyjna, próby żenujących wyjaśnień o zalegającym śniegu, który miał spowodować zawalenie stropu (wewnątrz budynku!), następnie niedwuznaczne sugestie, że to ochrona budynku usytuowana pod gabinetem komendanta spowodowała wszystkie szkody, wreszcie, że zawinili Ukraińcy, którzy podarowali wybuchowy prezent zapewniając, że jest bezpieczny. Ostatnio Pan Komendant podzielił się z nami podejrzeniem, że to być może Rosjanie przypuścili na niego atak terrorystyczny. Komendant jest więc ofiarą, więc czym prędzej w majestacie prawa uznano go za poszkodowanego, nie zaś za sprawcę. Czekamy na informację o Marsjanach.
Całe zdarzenie zdemaskowało przy okazji poziom niekompetencji Komendanta Głównego Policji w sprawach, które mu podlegają i za które odpowiada. Tłumaczenia o tym, że był przekonany, iż wiezie ze sobą kawałek złomu – który koniec końców okazał się sprawną bronią wojskową – świadczą co najmniej o naiwności, która nie przystoi poważnemu człowiekowi na takim stanowisku. Że o niewiedzy co do zasad działania broni, bezpiecznego obchodzenia się z nią, czy zwyczajnej nieznajomości przepisów dotyczących broni nie wspomnę. Komendant Główny Policji złamał naraz kilka przepisów: art. 263 §2 kodeksu karnego (nielegalne posiadanie broni), art. 164 kodeksu karnego (sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrażającego życiu lub zdrowiu albo mieniu) oraz szereg przepisów zawartych w ustawie o broni i amunicji dotyczących m.in. niewłaściwego przechowywania broni oraz wwozu broni bez zaświadczenia konsula (art. 51 ust. 2 pkt 5 i 7 i ust. 3 ustawy o broni i amunicji). Jednocześnie Komendant ujawnił swoją ignorancję co do zasad legalności posiadania broni „w postaci złomu” (przy czym „złom” kojarzy się raczej z metalem, a granatnik RGW-90 wykonany jest w znacznej części z tworzyw sztucznych).
Otóż broń taka – fachowo określana jako „broń pozbawiona cech użytkowych” – nie może być, ot tak sobie, przez kogokolwiek uznana za złom. Aby można ją było legalnie posiadać, musi być pozbawiona cech użytkowych w odpowiednim trybie, zgodnie z określonymi zasadami, przez uprawnione podmioty, a te wszystkie czynności podlegają zaś jeszcze weryfikacji przez CLKP lub WITU, które na koniec broń taką muszą jeszcze oznakować. Nic z tego nie miało zaś miejsca w przypadku dotyczącym Pana Komendanta. W rezultacie sprawa pokazuje w całej rozciągłości brak równości wobec prawa, a dodatkowo naraża państwo na śmieszność. Jak bowiem inaczej potraktować bzdury wygłaszane przez Komendanta na swoją obronę, ale i działania służb policyjnych i prokuratorskich w powszechnym odczuciu nie prowadzące do wyjaśnienia sprawy, tylko do jej zagmatwania? Wszystko to doznaje zaś oficjalnego wsparcia ze strony kierownictwa MSWiA, które wykluczyło dymisję w tej sprawie.