Strzelba gładkolufowa jest wyśmienitą bronią do samoobrony, zwłaszcza w domu. Pod warunkiem zastosowania odpowiedniej amunicji – której wybór niedawno zwiększył się o nowe naboje K.O. Self Defence Slug firmy Brenneke.
W naszym kraju przywykło się nazywać wszystkie pociski jednolite do strzelb „brenekami”, od nazwiska ich konstruktora, Wilhelma Brenneke i od nazwy firmy, którą powołał w marcu 1895 roku do życia – na podobnej zasadzie jak wszystkie buty sportowe to u nas „adidasy”, a każdy sygnał dźwiękowy to „klakson”. Fabryczka powstała w Lipsku, w Saksonii, ale po II wojnie została zamknięta, ewakuowana i reaktywowana – jak wiele innych niemieckich przedsiębiorstw, nie tylko z branży broniowej – w zachodniej strefie okupacyjnej. W tym przypadku w Langenhagen, niewielkim mieście w Dolnej Saksonii, obecnie znajdującym się w obszarze metropolitalnym Hanoweru. Choć wydawać by się mogło, że związki Saksonii z Dolną Saksonią są tylko w warstwie nazewniczej obu landów, to jednak wybór nowej lokalizacji nie był przypadkowy – założyciel fabryki urodził się właśnie w Hanowerze.
Firma Brenneke Ammunition GmbH cały czas znajduje się w rękach jednej rodziny. Wilhelm Brenneke projektował broń i amunicję, ale przed wszystkim nowoczesne pociski myśliwskie, o przełomowej jak na ówczesne czasy konstrukcji – niektóre z nich, jak słynne sztucerowe TIG (Torpedo Ideal Geschoss) czy TUG (Torpedo Universal Geschoss), stosowane są po dziś dzień. Podobnie do dziś z powodzeniem używa się pocisków Original Brenneke do strzelb śrutowych.
Oryginalna Breneka
Był to pierwszy na świecie monolityczny pocisk do strzelby, który umożliwiał celny strzał na większe odległości, a przy tym można go było stosować w broni o lufach z czokiem. Na tym zresztą polegała główna innowacja, znamienna skośnymi bruzdami na części walcowej (wiodącej) pocisku. Taka budowa ułatwiała przejście ołowianego pocisku przez czok, czyli zwężenie lufy.
Ilustracje: archiwum autora