Optycznie tegoroczna IWA upłynęła pod znakiem kolimatorów. Kto żyw, przedstawiał nowe modele. Zamknięte, otwarte, duże, małe, tamie, drogie, proste, skomplikowane, oryginalne, zerżnięte – do wyboru, do koloru.
Chociaż z tymi kolorami to akurat nie do końca – do wyboru były przeważnie czerń lub srebro. Z trendów poza tym – posucha, jeśli chodzi o nowości. Szczególnie zaskakujące pod tym względem były wizyty na olbrzymich stoiskach dwóch wiodących europejskich firm optycznych: Swarovskiego i Zeissa. U tego ostatniego na pytanie o nowości odpowiedzią było wzruszenie ramionami. No nie mamy nowości, i co nam zrobicie? Znajomy marketingowiec podjął próbę wytłumaczenia, że firma jest „w trakcie cyklu rozwojowego nowych produktów” i brak nowości jest przejściowy. Skądś to znamy: zima zaskoczyła drogowców. Kto to widział targi robić w marcu…