Od samego początku swojego powstania karabiny powtarzalne dzieliły się na dwie główne rodziny – dwutaktowych i czterotaktowych. Nazwy te wywodzą się od liczby ruchów (taktów) potrzebnych do przeładowania broni.
Oba rozwiązania miały swoje wady i zalety, na początku mniej więcej zrównoważone – dwutakty strzelały szybciej, czterotaktowce strzelały pewniej. Mniej się zacinały, lepiej znosiły mocniejsze naboje, więc ze starcia wyszły zwycięsko, dominując rynek broni wojskowej – a i na cywilnym zdobywając w zasadzie absolutną przewagę. Dwutakty objęły z kolei we władanie dwie nisze: broń długą na naboje rewolwerowe (hasło: łinczester) i powtarzalne śrutówki (hasło: pompka). Jeszcze przed drugą wojną światową w branży militarnej ostateczny cios zadały im karabiny samopowtarzalne, przekreślając obie rzeczywiste zalety dwutaktu – szybkość przeładowania i brak konieczności odrywania przy tej czynności policzka od kolby, co dodatkowo zwiększało szybkostrzelność. Broń, która przeładowywała się sama była jeszcze szybsza, więc stała się dla wojskowego dwutaktowca czymś w rodzaju osikowego kołka, który przygwoździł go do ziemi nieodwołalnie i nieodwracalnie.
Pozostał rynek cywilny, a na nim przede wszystkim broń do polowań. W wielu klasycznych polach jej zastosowania z pewnych powodów – i mniej ważne, czy formalnoprawnych, czy zwyczajowych – nie może być samopowtarzalna, ale byłoby bardzo pożądane, gdyby była szybkostrzelna. Stąd wciąż istnieją (ba, są nawet rozwijane) konstrukcje sztucerów z zamkiem ślizgowo-dźwigniowym, stąd od czasu do czasu opracowuje się nawet coś zupełnie nowego – jak półtorataktowy sztucer Browning Maral. Co prawda klasyczne konstrukcje z zamkiem ślizgowo-obrotowym, z krzywkami wymuszającymi obrót, są w zdecydowanym odwrocie, choć też są jeszcze produkowane tu i ówdzie. Dziś ideę zamka dwutaktowego z (prawie) typową rączką zamkową kilka marek kultywuje z powodzeniem, choć rozwiązania techniczne są już zupełnie inne. Najsłynniejszą z tych marek jest z całą pewnością Blaser, ze swoim nietypowym zamkiem z rozprężnym wieńcem ryglowym. Od kilku miesięcy dołączył do nich także Savage, z bardzo oryginalnie rozwiązanym zamkiem, z pozoru wyglądającym jak zwykły czterotaktowiec – w końcu firma Savage Arms dziś jest właśnie najbardziej znana z tego rodzaju karabinów: świetnie wyważonych, bardzo celnych i przystępnie wycenionych
Ilustracje: Savage Arms i archiwum redakcji