Choć w poprzedniej epoce Dania była pionierem w dziedzinie ręcznych karabinów maszynowych, świt ery peemów przespała całkowicie. Kiedy się z tego snu przebudziła, wszystko było pozamiatane i duński producent musiał szukać zbytu za granicą.
Przełom XIX i XX wieków był okresem narodzin i burzliwego rozwoju indywidualnej broni automatycznej. Jedną z pionierskich konstrukcji był duński karabin automatyczny konstrukcji Juliusa Rassmussena i Theodora Schuboe, opatentowany w roku 1896 i gotowy do produkcji seryjnej już rok później. Gotowy – lecz nigdy nie wytwarzany, gdyż zdolność stworzenia takiej broni wyprzedziła mentalną gotowość do jego zastosowania. Nikt nie widział dla niego zastosowania – armie nie były gotowe na karabiny piechoty ważące 7 kg i zasilane z dołączanego od góry magazynka łukowego, mimo wszystkich ich zalet. Chodziło przede wszystkim o brak koncepcji taktycznej, którą taka broń miałaby realizować. Po kilku latach poszukiwania drogi wyjścia na oślep, firma Dansk Rekylriffel Syndikat (DRS), założona specjalnie w celu produkowania wynalazku Rassmussena i Schuboe stanęła na krawędzi przepaści. Cofnął ją z jej skraju w roku 1902 ówczesny duński minister wojny, Vilhelm Herman Oluf Madsen, który zaproponował pójście o krok dalej i przeróbkę karabinu automatycznego na maszynowy przez dodanie dwójnogu i wzmocnienie kluczowych punktów konstrukcji. Tak zrobili – i tak jak dotąd nikomu się go nie dawało wcisnąć, tak teraz do drzwi kopenhaskiej spółki ustawiła się kolejka. Wdzięczni za celną podpowiedź przedsiębiorcy nazwali swą broń na cześć ministra „karabinem maszynowym Madsena”