O Wanadzie, blaszanym pistolecie P-83 z Radomia słyszał niemal każdy, kto interesuje się polską bronią palną, zwłaszcza krótką. Miał on jednak także wariant niemal nieznany, który mało kto widział – to 9 mm pistolet wytłumiony PT-83.
Pistolet ten powstał w II połowie lat 80., w ramach prowadzonego od poprzedniej dekady programu „Safloryt” – rozwoju broni wytłumionej na nabój 9 mm Makarowa. Inżynierowie Marian Gryszkiewicz i Janusz Chętkiewicz w jego ramach wytłumili P-64 i PM-63, konstruując tłumiki nakręcane na wylot lufy, ale w przypadku P-83 zdecydowano się na odmienne, bardziej ambitne rozwiązanie z tłumikiem integralnym, wzorowanym do pewnego stopnia na angielskim Welrodzie z okresu II wojny światowej. We wzorcowni radomskiego Łucznika wykonano kilka różniących się między sobą drobnymi szczegółami prototypów, oznaczonych dość niezgrabną nazwą „9 mm pistolet-tłumik wzór 1983 (PT-83)”.
Powtarzalny Welrod, jako pierwowzór dla nowoczesnego pistoletu wytłumionego bazowanego na pistolecie samopowtarzalnym, może nieco dziwić, ale bliższe spojrzenie na tę specyficzną konstrukcję sporo wyjaśnia. W odróżnieniu bowiem od radzieckiego samopowtarzalnego PB-8 (6P9) z zamkiem swobodnym, nasz PT-83 był tak jak Welrod pistoletem… powtarzalnym, z zamkiem ryglowanym! Tyle, że w angielskim pistolecie zamek był ślizgowo-obrotowy z ryglami typu karabinowego, a w PT-83 dwutaktowy, ślizgowy, zaś ryglowanie odbywało się za pomocą spustu. W pierwszej fazie ściągania spustu następowało uniesienie klina ryglowego i zaryglowanie zamka, trwające jedynie do chwili zwolnienia spustu – niezależnie od tego, czy strzał oddano, czy nie. Po strzale pistolet trzeba było ręcznie przeładować, gdyż w czasie strzału jego automatyka nie działała z uwagi na unieruchomienie zaryglowanego zamka. Wbrew opiniom „ekspertów” ulegających sensacyjnym wyobrażeniom, takie rozwiązanie nie miało na celu zapobieżenia pozostawieniu łuski na miejscu strzelania. W działaniach wojskowych sił specjalnych, dla których PT-83 był przeznaczony, fakt pozostawienia łuski nie ma żadnego znaczenia. Służby specjalne do swoich tajnych operacji likwidacyjnych miały cały wachlarz innych, znacznie bardziej egzotycznych broni sowieckiej proweniencji, włącznie z pistoletami na integralnie wytłumioną amunicję tłoczkową
Ilustracje: Autor