Defence24 Day to doroczna konferencja panelowa, organizowana przez portal defence24.pl – poświęcona sprawom wojskowości i szeroko rozumianej obronności państwa. W tym roku impreza odbywała się 22 września, wszyscy działający na tym polu specjaliści spodziewali się skoncentrowania jej uwagi na kwestiach powoływania przez rząd Agencji Uzbrojenia, mającej centralizować wojskową logistykę zakupową. Tak jakby kolejna, jeszcze większa centralizacja miała spowodować, niczym różdżka czarnoksiężnika, że teraz zakupy uzbrojenia dla naszej armii będą racjonalne, sensowne i dopilnowane od strony ekonomicznej…
Tymczasem konferencję zdominowała inna kwestia, stanowczo bliższa naszym – strzałowym – oczekiwaniom. Chyba wszystkie media „głównego nurtu” cytowały wypowiedź dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej, gen. dyw. Wiesława Kukuły:
„Jesteśmy najbardziej rozbrojonym państwem w Europie. Musimy zdawać sobie sprawę, że obrony powszechnej nie będzie, jeśli ustawa o broni będzie wyglądać tak, jak wygląda.”
Gen. Kukuła mówił też, że kraje, które wdrożyły u siebie strategię obrony powszechnej – w polskich realiach geostrategicznych jedynej dającej nadzieję skuteczności, a więc jedynej możliwej – wcześniej w znacznej mierze zmieniły kulturę obycia z bronią i poszerzyły dostęp do niej. Tymczasem obowiązujące przepisy nie tylko utrudniają dostęp do pozwoleń na broń, ale także uniemożliwiają trzymanie w domach nawet sprzętu defensywnego, jak hełmy czy kamizelki kuloodporne. W podobnym duchu wypowiadał się odpowiadający za rekrutację gen. bryg. Artur Dębczak, dyrektor biura programu „Zostań Żołnierzem Rzeczypospolitej”.
Dla nas to żadna nowość, od bez mała dwudziestu lat postulujemy zmiany w przepisach, pisząc o tym nieomal w każdym numerze. Ale to, że tymi słowy wypowiada się prominentny dowódca wojskowy, to rzecz bardzo cenna i znamienna. Tak, to jest jedyna droga dla Polski. W opracowanym przez Fundację Rozwoju Strzelectwa w Polsce projekcie nowej ustawy o broni i amunicji – który uparcie promujemy wśród polityków – mamy przecież wprost zapisy, które łączą ułatwienia w dostępie do pozwoleń na broń z odbyciem przeszkolenia wojskowego. Obecna wciąż niedokonana implementacja zmienionej unijnej dyrektywy daje duże możliwości, aby dowartościować pod względem szerokości palety broni możliwej do posiadania właśnie tych, którzy pełnią terytorialną służbę wojskową – budując okazałą i smaczną marchewkę, przyciągającą do WOT nowe pokolenia młodszych i ciut starszych obywateli. Projekt jest gotowy, do dyspozycji – wystarczy tylko chcieć.
I z tym jest w naszym kraju największy problem: politycy „duza by juz mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć” – cytując Wesele Wyspiańskiego… A ci z partii rządzącej dodatkowo trwożnie wypatrują kolejnych znaków po minie prezesa, starając się odgadnąć bieżące nastroje. Prezesa, który nie lubi broni, a obywatelom nie ufa – przynajmniej tak to wygląda z dołu, z perspektywy szarego człowieka. I co z tym fantem zrobić?
Pozostaje mi tylko zaprosić Państwa do lektury kolejnego, październikowego numeru miesięcznika – papierowo, elektronicznie i na stronie internetowej www.strzał.pl