Specjalista wojskowy To jest człowiek fachowy Więc objaśni dokładnie Co za tydzień wypadnie A za dwa wytłumaczy Czemu było inaczej Marian Hemar
Komentowanie na łamach miesięcznika bieżących wydarzeń jest trochę pozbawione sensu – zresztą podobnie jak na łamach tygodnika. Dziś już nawet gazety codzienne są spóźnione z komentarzami, bo za sprawą mediów elektronicznych i społecznościowych jesteśmy wręcz bombardowani informacjami w czasie rzeczywistym. Może to dobrze, może niedobrze, na pewno szary człowiek nie ma szans na odfiltrowanie informacji prawdziwych z zalewu tych nieprawdziwych i zbędnych, generowanych dla zamulania przekazu. Może kiedyś nauczymy się żyć w środowisku szumu informacyjnego, na razie to nie wychodzi. Ludzie reagują emocjami, a odpowiednio dozowane i dobierane wiadomości wręcz uniemożliwiają racjonalną analizę faktów. Czasami może to nieść ze sobą nawet dobre skutki – tak jak w przypadku wojny na Ukrainie. Kontrolowany przekaz pozwala bowiem uzyskać przewagę medialną nad wrogiem. A na tej wojnie to jedno jest całkowicie jasne: „my” to Ukraina, a wróg to Rosja. Wroga należy tłuc, walić, rąbać i patrzeć, czy równo puchnie. Bo dziś Rosja to już nie jest przeciwnik, to wróg. Wróg naszej śródziemnomorskiej cywilizacji.
Nie wiem, jak się rozwinie sytuacja wojenna. Ale proszę zwrócić uwagę na działania amerykańskich władz wykonawczych i ustawodawczych, podjęte na przełomie kwietnia i maja. Z jednej strony reaktywacja federalnej ustawy Lend-lease Act, uchwalonej po raz pierwszy 11 marca 1941 roku – pozwalającej prezydentowi USA „sprzedawać, przenosić własność, wymieniać, wydzierżawiać, pożyczać i w jakikolwiek inny sposób udostępniać innym rządom dowolne produkty ze sfery obronności” – która tym razem ma działać na rzecz przede wszystkim Ukrainy, z drugiej zapowiedź, że w razie użycia przez Rosję broni masowego rażenia, w jakikolwiek sposób, wojsko amerykańskie zostanie wprowadzone na terytorium Ukrainy. Czyli Rosja grozi bronią atomową, a Stany Zjednoczone spokojnie informują: spróbujcie, zobaczycie co się będzie działo. My też mamy taką broń, tylko mamy jej więcej i lepszą od waszej. To budujące stanowisko, ale… może trzeba sobie zawczasu przypomnieć zasady zachowania, jakby co? W moich czasach tego uczyli w szkole podstawowej, chyba najwyższy czas znów zacząć.
A polskie środowisko strzeleckie wciąż się spiera, czy warto zmienić ustawę o broni i amunicji, czy też może nic nie ruszać, bo przecież byczo jest. Mamy grupę działaczy dość dobrze uwłaszczonych na obecnej sytuacji, którzy zarabiają na limitowanym dostępie do broni – co dziwniejsze, także część przedsiębiorców nie chce zmian. Bo lepiej zarabiać mniej, ale jako jeden z nielicznych uprzywilejowanych, niż być może zarobić dużo więcej, ale jako jeden z wielu. Konkurencja jest może i dobra, ale nieformalny monopol znacznie lepszy. W tym numerze staramy się przybliżyć Czytelnikom oba projekty zmian w ustawie o broni, złożone w Sejmie, bo część osób wypowiadających się w tej kwestii w mediach społecznościowych tych projektów chyba w ogóle nie czytało.
Zapraszam do lektury majowego numeru miesięcznika – jak zwykle papierowo, elektronicznie lub na stronie www.strzał.pl – być może też na majówkowym łonie przyrody, do czego w ramach popandemicznego podnoszenia „zdrowotności” gorąco namawiam.