Optymalny kształt śrutowego ładunku amunicji do broni gładkolufowej jest kulisty? Okazuje się, że nie zawsze, bo alternatywne rozwiązania mają swoje przewagi, zaś historia eksperymentów z kształtem śrucin sięga początków osiemnastego wieku.
Wszyscy wiemy, jak zbudowana jest amunicja śrutowa – łuska, spłonka, ładunek prochowy, ołowiany śrut oraz przybitka i zatyczka, wypierane współcześnie przez koszyczek, w którym śruciny opuszczają lufę broni po strzale. W zasadzie konstrukcja ta nie uległa zmianie od momentu pojawienia się na rynku w drugiej połowie XIX wieku. Wprawdzie producenci eksperymentowali (i wciąż eksperymentują) z materiałami używanymi do konstrukcji poszczególnych elementów – czarny proch zastąpiono mieszankami bezdymnymi, mosiężne gilzy łusek zastąpił papier, potem plastik, a naturalne skóry i korek używane do produkcji przybitek i zatyczek wypierane są obecnie przez przeróżne konstrukcje plastikowych koszyczków i tłoczków.
Najmniej podatny na zmiany okazał się śrut. Nie bez powodu. Używany do produkcji pocisków śrutowych ołów, zapewnia optymalny balans własności fizycznych oraz kosztów produkcji. Wszystko wskazuje jednak na to, że współczesne proekologiczne trendy ostatecznie wymuszą na producentach i użytkownikach konieczność zastąpienia ołowiu mniej toksycznym materiałem. Podkreślmy to – mniej toksycznym, bo badania prowadzone nad alternatywnymi dla ołowiu (lub stopu ołowiu z antymonem) materiałami do produkcji śrutu, jednoznacznie dowodzą, że jedynym prawdziwie nietoksycznym pierwiastkiem nadającym się do zastąpienia ołowiu jest… złoto. Z punktu widzenia kosztów złoty śrut byłby jednak oczywistym absurdem, więc komercyjne zastosowanie metali szlachetnych – poza sytuacjami, gdy przyjdzie nam się zmierzyć z wampirami – jest raczej wykluczone.
Badania wykazały, że miedź i jej związki, podobnie jak stopy cynku i niklu, mogą być równie toksyczne co ołów. Najlepsi kandydaci do zastąpienia ołowiu (z powodu zbliżonych własności fizycznych) w postaci wolframu i bizmutu są zdecydowanie trudniejsi w obróbce, co dodatkowo zwiększa koszty produkcji związane z wykorzystaniem zdecydowanie droższych od ołowiu materiałów. Pozostaje stal, która nie jest wszakże „czystym” stopem żelaza z węglem, ale ze względu na swoje docelowe właściwości zawierać może również inne metale o różnym stopniu toksyczności, jak chrom, nikiel, mangan, molibden, miedź… Najważniejszą jednak kwestią (poza oczywistą różnicą w cenie) są właściwości fizyczne stali, które – szczególnie w odniesieniu do amunicji myśliwskiej – i tak zdecydowanie ustępują ołowiowi
ilustracje: WINCHESTER, ARCHIWUM AUTORA, ROYAL ARMOURIES