Invictus jest reklamowany jako strzelba nie do zdarcia, zdolna wytrzymać milion strzałów. To wprawdzie tylko marketingowa przechwałka, której nikt raczej nie sprawdzi – ale w jej konstrukcji zawarto rozwiązania, które dają na to szansę.
Lubię Włochy – piękny kraj, zamieszkały przez ludzi, którzy umieją używać żywota. Swe największe chwile w historii ma dawno za sobą, więc nie musi się dziś sadzić i nikomu niczego udowadniać. Wojskowa i biurokratyczna potęga rzymskiego imperium, a potem kulturalna supremacja renesansu dały podstawę temu, co dziś uważamy za podstawy europejskiej cywilizacji. Notabene – tylko za czasów rzymskich cesarzy człowiek mógł przejść przez całą Europę, od brzegów Afryki na południu po wyspy Hibernię (dzisiejsza Irlandia) i Brytanię (ale tylko do szkockiej granicy – bo dalej to już dzicz z malunkami na twarzy) na północy, od Iberii na zachodzie po Germanię, Pannonię (Węgry), Dację (Rumunię) czy Trację (Bułgarię) na wschodzie, wszędzie dogadując się w tym samym języku (po łacinie), płacąc tą samą walutą (sestercjami) i wszędzie tam być u siebie w domu, w jednym kraju, a nie za granicą. W porównaniu z Rzymem, taki Napoleon, Hitler, Stalin, czy inna Unia Europejska to już kleine Fische. Potęgę Rzymu zaćmiło tylko Imperium Brytyjskie – ale na krótko, bo jego zenit trwał ledwo wiek z ogonkiem, mgnienie oka w porównaniu z czasem trwania Imperium Romanum. Cała europejska nauka i sztuka do dziś zdefiniowana jest rozmachem włoskiego renesansu – a niedostatki promowanego na jej następcę „multi-kulti” zdaje się rozumieć już nawet ciotka Angela.
To tak na płaszczyźnie ogólnej, bo jeśli chodzi o naszą domenę, Włochy to kraj śrutówki. Owszem, to Anglia jest ojczyzną horyzontalnej dwururki, ale to we Włoszech zarówno ten rodzaj strzelby, jak i jej pionowa siostra, nadlufka, doczekały się najwyższego technicznego i przede wszystkim najbardziej eleganckiego stylistycznie stopnia rozwoju. O dziwo, karabiny ani sztucery jakoś tu nigdy nie obrodziły – z ich tutejszych konstrukcji ludzie czerpali raczej radość i rozrywkę, niż inspirację. Z kolei włoskie pistolety to na dobrą sprawę tylko jedna firma, Beretta, która wprawdzie istnieje już niemal pół tysiąca lat (wielki jubileusz w 2026 roku), ale krócizną zajęła się ledwo 100 lat temu. Całą resztę tego czasu produkowała zaś – i dalej wytwarza – strzelby śrutowe