Tegoroczny SHOT Show objęły jak klamrą dwa zaćmienia: to astronomiczne, Księżyca, oraz to polityczne związane z „wyłączeniem” części agencji rządowych, na skutek przeciągania liny między prezydentem Trumpem a kongresmenami
To pierwsze zaćmienie miało miejsce w poniedziałek 21 stycznia, w przededniu targów – i tu, na pustyni, było wyjątkowo spektakularne: wiele osób zadzierało głowy na chodniku, aby je podziwiać. A było co, gdyż całkowite zaćmienie Księżyca zbiegło się z tzw. superpełnią, czyli nasz satelita był wyjątkowo duży i urodziwy. To drugie, czyli shutdown, miało swój wymiar praktyczny w dłuższych niż zazwyczaj kolejkach do odprawy granicznej na lotniskach (kto zarezerwował zbyt małą zakładkę przesiadkową mógł mieć kłopoty ze zdążeniem na kolejny samolot), a także mogło być dla niektórych uprawdopodobnioną wymówką (o czym nieco później). A skończyło się dosłownie zaraz po targach – prezydent Trump podpisał ustawę budżetową w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu, czyli w Las Vegas było wówczas piątkowe popołudnie (różnica czasu w stosunku do Warszawy wynosi tu aż dziewięć godzin, czyli gdy w Polsce jest już północ, w Las Vegas dopiero trzecia po południu).
Same targi były też jakby trochę inne – wielu firm nie było, ale w to miejsce znalazły się inne, a dodatkowo pojawiły się zupełnie nowe pomysły wystawiennicze. I tak do znanych już NEXT (czyli alejki firm oczekujących na miejsce w zasadniczej części hal targowych) oraz Supplier Showcase (organizowanych po raz drugi targów poddostawców, w oddzielnej sali na oddzielnym piętrze i przez dwa dni: poniedziałek i wtorek) doszły w tym roku POP-UP Previev – najbardziej nietypowe ze wszystkich nowych pomysłów. W założeniu chodziło zapewne o pokazanie nowych trendów, na kształt tzw. pop-up stores, czyli sezonowych sklepików z najnowszymi modowymi pomysłami, otwieranych w galeriach handlowych. W praktyce sprowadziło się to do zgromadzenia w jednym miejscu – i na jeden tylko dzień, środę – drobnych wytwórców, których z różnych powodów nie stać na stoisko na pełnowymiarowych targach. Przeważnie były to firmy jednego pomysłu, oczywiście rewolucyjnego, na który dziwnym trafem nikt inny wcześniej nie wpadł – czasami twórczo modulujące prawa fizyki obowiązujące skostniały i niemodny świat. Było kolorowo!
Tegoroczny trend w świecie pistoletów to oczywiście kolimatory. Pokazują je wszyscy bez mała liczący się producenci, swoją działkę w tym szaleństwie kolimatorowym mają też Jedenastki. Jeśli chodzi o same celowniki, to na SHOT Show niepodzielnie panuje trójca: nowy Aimpoint ACRO, nowy Shield oraz nowe celowniki Leupolda.
Wśród nowych konstrukcji broni mieliśmy nowe – stalowe! – pistolety Walthera, nowe pistolety Mossberga, no i nowe Glocki, które zaprezentowano jeszcze przed SHOT Show