Piętnaście lat temu amerykański konkurs Joint Combat Pistol na nowy pistolet wojskowy poderwał do boju producentów broni krótkiej. Ostatecznie skończyło się totalną klapą, ale za to na rynek cywilny trafiło kilka nowych, ciekawych czterdziestek piątek.
Wojna w Iraku przyniosła kolejną falę narzekań na niewystarczającą skuteczność amunicji 9 mm Parabellum, używanej w amerykańskich pistoletach wojskowych M9, czyli Berettach 92FS. Ich przeciwnicy postulowali powrót naboju .45 ACP, bo – jak to za oceanem mawiają – „gdzie zawodzi technika, tam pomaga większa dziura”, zaś skuteczność czterdziestki piątki „zaczyna się od wielkości, do której dziewiątka musi dopiero ekspandować, by stać się skuteczną”. Tak też zresztą wskazują badania „wskaźnika zatrzymań jednym strzałem” (rate of one-shot stops): by powstrzymać atak napastnika, z pistoletu mniejszego kalibru – przy zastosowaniu analogicznej amunicji – zwykle trzeba oddać więcej celnych strzałów, niż z pistoletu kalibru większego. Głos wołających o nową, potężniejszą broń został usłyszany i w roku 2005 rozpisano konkurs na Wspólny Pistolet Bojowy (Joint Combat Pistol – JCP). Wspólny, bo przeznaczony dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych.
Konkurs, prowadzony przez Dowództwo Operacji Specjalnych Stanów Zjednoczonych (United States Special Operations Command – US SOCOM), tak naprawdę był wynikiem połączenia dwóch wcześniejszych programów: Przyszłościowego Systemu Broni Krótkiej (Future Handgun System – FHS), w którym poszukiwano nowego pistoletu dla Armii USA oraz Bojowego Pistoletu Sił Operacji Specjalnych (Special Operations Forces Combat Pistol – SOFCP), który miał wyłonić nową broń dla komandosów
ilustracje: GUNSINTERNATIONAL.COM oraz HECKLER & KOCH