Policja opublikowała dane statystyczne dotyczące liczby wydanych w roku ubiegłym pozwoleń i zarejestrowanych sztuk broni – mamy kolejny rok wzrostów, co cieszy. Ale żeby tylko te plusy nie przesłoniły nam minusów, jak mawiał prezes Ochódzki w filmie Miś
Tym samym mamy wreszcie komplet jednolitych danych dotyczących cywilnej broni w rękach obywateli za dziesięć kolejnych lat, co umożliwia wyciągnięcie z tych statystyk ogólniejszych wniosków. Wcześniej publikowane dane, z lat 1998–2012, prawdopodobnie były zmyślone, dlatego obecnie usunięto je z serwerów Komendy Głównej Policji – były tam zupełnie inne liczby, nieprzystające do tych, jakie ujawniono po roku 2014. A za dwa lata – 2001 oraz 2013 – nigdy nie opublikowano w ogóle żadnych danych. Rzecz jest o tyle ciekawa, że obowiązujące przepisy ustawy o broni i amunicji weszły w życie 19 marca 2000 roku, i pomimo wielokrotnych nowelizacji w swojej zasadniczej części zmieniły się tylko raz, w roku 2011 – co w praktyce otworzyło szerszy dostęp do broni dla osób chcących uprawiać strzelectwo lub kolekcjonować broń. Ale aż do marca 2015 roku – kiedy pokazano dane statystyczne za rok 2014 – bardzo trudno było zorientować się, ile osób w Polsce ma pozwolenia i na ile sztuk broni one opiewają. W zasadzie nadal nie można tego jednoznacznie określić, bo nie wiadomo czy opublikowane przez KGP dane zawierają także pozwolenia wydawane przez Żandarmerię Wojskową zawodowym żołnierzom, oraz jak są w tych zestawieniach ujęte osoby mające po kilka pozwoleń – których jest obecnie niemało. Można wręcz zaryzykować tezę, że większość posiadaczy pozwoleń do celów kolekcjonerskich oraz do celów szkoleniowych ma równolegle inne pozwolenie, najczęściej do celów sportowych. Czy te osoby są ujęte w zestawieniach raz (a jeśli tak, to w którym „do celu”), czy kilka razy? Zadaliśmy te pytania rzecznikowi prasowemu KGP, ale do dnia zamknięcia numeru odpowiedź nie nadeszła.
Ilustracje: NADMORSKI24, ROCK ISLAND AUCTION, Podlaski Urząd Wojewódzki