Po kilku latach przerwy S&W powrócił z pistoletem bocznego zapłonu dla strzelców grupy powszechnej pod jakże skromną nazwą Victory – Zwycięstwo. Firma reklamuje go jako nowoczesny pistolet sportowy budowy modułowej do wielorakich zastosowań
Jakieś dwa lata temu Smith & Wesson zakończył produkcję Modelu 22A, popularnego pistoletu sportowego kalibru .22. Jedni odetchnęli z ulgą (bo to straszne brzydactwo było) – inni zatroskali się nad tym, co dalej, bo zniknięcie M22A znacznie ograniczyło wybór w tej dziedzinie wiernym fanom marki. Pozostało im bowiem wybierać między Modelem 41, który nawet w ekonomicznej formie New Model jest nadal bronią wyczynową i nie każdego stać, a S&W M&P 22, który jest raczej strzelającą zabawką – i w dodatku nawet nie jest produktem firmy, a jedynie efektem sprzedania praw do firmowych znaków niemieckiemu Umareksowi.
Ale ten problem nie trwał długo: już na SHOT Show 2016 S&W zaprezentował nowy model dla grupy powszechnej, który z ujmująca skromnością ochrzcił mianem SW22 Victory. Jest to rzeczywiście zwycięstwo zza grobu pistoletu M22A – gruntownie zmodernizowana wersja rozwojowa koncepcji, korzystająca z doświadczeń trwającej niemal 20 lat produkcji tamtego modelu – jednego z niewielu opracowanych i wprowadzonych za czasów przejściowych brytyjskich rządów w firmie, który przeżył powrót w ręce amerykańskie na przełomie wieków. Zupełnie zmieniono formę zewnętrzną – pistolet może nadal nie jest śliczny, ale przynajmniej działa łagodnie, nie przerywając snu, jak jego poprzednik. Z zewnątrz nie widać żadnych plastików, lekkich stopów, nic z tych rzeczy: kawał frezowanej stali nierdzewnej gatunku 400, ważący kilogram z groszami na pusto.
Smith & Wesson oferuje SW 22 Victory w trzech wersjach: standardowej, Hunter (w kamuflażu) i z lufą zaopatrzoną w gwint zewnętrzny do tłumika. Mimo, że produkcja trwa zaledwie od roku, wiele firm już oferuje do niego szeroką gamę wyposażenia i części tuningowych (Tandemkross i Volquartsen) oraz kabur (nawet Galco dało się skusić)