Wydawało się, że utopienie przez Brytyjczyków w Atlantyku skrzyń zawierających setki tysięcy tanich, jednostrzałowych pistoletów FP-45 Liberator, które miały być dostarczane ruchom oporu w krajach okupowanych, zakończyło sprawę raz na zawsze. Ale dobre pomysły nie giną – ten powrócił niespełna 20 lat później.
Pomysł pistoletu FP-45 Liberator zrodził się z idei podsuniętej przez polską ambasadę w Waszyngtonie: ludność okupowanych krajów chętnie walczyłaby z Niemcami czy Japończykami, gdyby miała czym. Powszechne ruchy oporu, dokonujące ataków na członków sił zbrojnych i urzędników okupanta, były w stanie wiązać znacznie liczniejsze siły przeciwnika na zapleczu frontów, odciągając je od prowadzenia dalszych podbojów, a potem od obrony przed inwazją wyzwolicieli. Do walki konspiracyjnej najbardziej przydatne były łatwe do ukrycia pistolety i rewolwery
Ilustracje: Rock Island Auction Company