Jak pewnie większość z Państwa się orientuje, niektóre osoby nie muszą zdawać egzaminu przy ubieganiu się o wydanie pozwolenia na broń. Jest to więc dla nich znaczące ułatwienie w procedurze, zwalniające z dość istotnej uciążliwości i powinności
Na mocy art. 16 ust. 2 ustawy z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji (Dz.U. z 2012 r. poz. 576, z późn. zm.) wprowadzono tzw. zwolnienie podmiotowe – czyli dla określonych kategorii osób – umożliwiające uzyskanie pozwolenia na broń bez konieczności uprzedniego sprawdzania znajomości przepisów dotyczących posiadania i używania danej broni oraz umiejętności posługiwania się tą bronią, a więc bez potrzeby przechodzenia egzaminu teoretycznego i praktycznego. Ów przywilej dotyczy funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Służby Celnej, Biura Ochrony Rządu, Służby Więziennej, a także funkcjonariuszy lub pracowników innych państwowych formacji uzbrojonych i żołnierzy zawodowych Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Ponadto z dobrodziejstwa tego mogą skorzystać, aczkolwiek w bardziej ograniczonym zakresie, członkowie Polskiego Związku Łowieckiego – tylko w zakresie broni myśliwskiej, oraz członkowie Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego posiadający licencję zezwalającą na uprawianie strzelectwa sportowego – w zakresie broni sportowej. Dodatkowym warunkiem sine qua non zastosowania wspomnianego zwolnienia jest w każdym wypadku zdanie odpowiedniego egzaminu, przeprowadzonego na podstawie odrębnych przepisów prawa. Logika ustanowienia tego zwolnienia była taka, aby osoby, które są obeznane z bronią i potrafią się nią posługiwać w praktyce nie były poddawane dodatkowym sprawdzeniom, które można by uznać za zbędne w kontekście ich stanu wiedzy i umiejętności, ponadprzeciętnych w porównaniu ze „statystyczną średnią” ogółu obywateli.
Logika nie zawsze logiczna
Tymczasem ta logika nie zawsze się sprawdza. Ostatnio stosunkowo często docierają do nas informacje o wypadkach z bronią wśród funkcjonariuszy służb mundurowych, powszechna jest również wiedza o niedostatkach szkolenia strzeleckiego w tej grupie osób. Wiąże się z tym brak obycia z bronią wyrażający się nieumiejętnością intuicyjnej jej obsługi. Dobrym (albo złym – zależy z której strony na to spojrzeć) przykładem pokazującym jak w soczewce wszystkie mankamenty tego stanu rzeczy jest wypadek mający miejsce w roku ubiegłym w jednej z komend wojewódzkich na wschodzie kraju: opisywany już był na łamach magazynu STRZAŁ, więc tu tylko skrótowe przypomnienie. Otóż na kanwie podwyższonej gotowości antymigracyjnej przyszedł rozkaz wydania broni z magazynu wszystkim funkcjonariuszom, także tym, którzy do tej pory nią nie dysponowali – bo z racji czysto biurowych obowiązków nie była im do niczego potrzebna. Polecenie objęło również funkcjonariuszki, które ostatni kontakt z pistoletem miały na szkoleniu podstawowym, wiele lat temu. Rozkaz to rozkaz: broń wydano, przyszedł czas na sprawdzian umiejętności na strzelnicy. Po załadowaniu magazynka i przeładowaniu leciwy P-83 zaczął samodzielny ostrzał półsfery wokół funkcjonariuszki, i to długą serią. Na szczęście jednorzędowy magazynek dość szybko się opróżnił, więc straty spowodowane przypadkowym ogniem ciągłym były umiarkowane: jeden postrzelony w ramię instruktor. Przyczyną zdarzenia, sklasyfikowanego w oficjalnym raporcie (i niewychwyconego podczas kontroli NIK, sprawdzającej stan policyjnych strzelnic i wyszkolenia funkcjonariuszy) jako „awaria broni”, było rażące zaniedbanie kilku osób, spowodowane brakiem elementarnej wiedzy: pistolet wydano z magazynu w stanie nierozkonserwowanym, na co nie zwrócili uwagi ani funkcjonariuszka, ani magazynier, ani instruktorzy na strzelnicy. Wszyscy oni oczywiście są objęci wspomnianym wcześniej podmiotowym zwolnieniem z egzaminu, który muszą zdawać zwykli obywatele – bo są z założenia ponadprzeciętnie kompetentni w sprawach broni palnej.
Sytuacje takie stawiają pod znakiem zapytania sens dalszego utrzymywania tego zwolnienia, przynajmniej w takim zakresie, jak ono obecnie funkcjonuje. Można też postawić w ogóle pytanie o sensowność tego przywileju w szerszym kontekście – czy ustawodawca powinien a priori uznać, że pewne osoby przez wzgląd li tylko na przynależność do określonej grupy społecznej lub zawodowej są szczególnie predestynowane do czynienia im ułatwień w określonych obszarach władztwa państwowego? Przecież, patrząc z innej strony, takie ułatwienia można potraktować jako zbyteczne, bowiem osoby te nie powinny mieć żadnych trudności w zdaniu egzaminu. A skoro tak, to po co utrzymywać przywilej, który dzieli obywateli względem prawa? Po co utrzymywać fikcję, że wszyscy funkcjonariusze służb mundurowych są odpowiednio wyszkoleni strzelecko? Czy to aby na pewno wystarczający powód, zwłaszcza biorąc pod uwagę ewentualne konsekwencje i następstwa ułatwionego przyznania broni ludziom, którzy jak pokazuje życie nie zawsze są przygotowani do jej obsługi? Nie bez znaczenia jest tutaj też fakt, że ustawa o broni i amunicji dotyczy broni prywatnej, na własne potrzeby, i nie należy z jej reżimem prawnym mieszać broni służbowej, stanowiącej wyposażenie państwowych służb, w których zasady dostępu do broni i wyszkolenia strzeleckiego mogą być regulowane w zależności od specyfiki i potrzeb konkretnej służby. Przecież funkcjonariusz np. Agencji Wywiadu może w ogóle nie znać przepisów ustawy o broni i amunicji, której znajomość w pracy zawodowej nie jest mu do niczego potrzebna – ale jako indywidualny posiadacz broni, np. do celów kolekcjonerskich, podlega jej rygorom.
Przepisy mało precyzyjne
Odrębną sprawą jest – po raz kolejny – precyzja zapisu ustawowego. Przede wszystkim należy tu wskazać, że zwrot o zdaniu egzaminu na podstawie odrębnych przepisów powinien być odnoszony wyłącznie do egzaminu przeprowadzanego na podstawie aktu rangi ustawy. Z zasad poprawnej legislacji wynika bowiem, że ustawa nie powinna odsyłać do aktów niższego rzędu w stosunku do siebie, a zwłaszcza do przepisów wewnętrznych (§ 4 ust. 3 Zasad techniki prawodawczej). Tymczasem rzeczywistość jest taka, że funkcjonariusze służb państwowych nie mają w swoich ustawach tzw. pragmatycznych zapisu o egzaminie z bronią, a tego typu rozwiązania wynikają w ich wypadku z aktów niższej rangi (zarządzeń, decyzji komendantów etc.). Zatem można mieć wątpliwości, czy to zwolnienie w ogóle może być stosowane wobec tej grupy osób.
Niezależnie od tego wspomnieć również należy, że z zapisu ustawowego nie wynika, czy każdy zdany egzamin – niezależnie od tego w jakim zakresie został przeprowadzony i jakiej broni dotyczy – ma zwalniać z egzaminu na broń prywatną bez względu na cel, w jakim pozwolenie ma być wydane? W mojej ocenie byłby to nadmierny i niczym nieuzasadniony przywilej. Tyle, że z drugiej strony nie ma również jednoznacznych przesłanek do określenia celu, co do którego zwolnienie miałoby obowiązywać: do celu ochrony osobistej? ochrony osób i mienia? w celu pamiątkowym?
Zwolnienia przewidziane dla członków PZŁ i PZSS także budzą kontrowersje, choć nieco innego rodzaju – i nieco mniejsze. Przede wszystkim dotyczą odpowiednio tylko broni myśliwskiej lub sportowej, w tych wypadkach więc – biorąc pod uwagę adekwatność zakresu zwolnienia ustawowego w stosunku do kręgu podmiotowego nim objętego – raczej nie ma wątpliwości co do generalnej zasadności tego przywileju. Podobnie nie ma generalnie problemów z obsługą broni i szerzej kompetencją strzelecką w gronie osób nim objętych.
Dodatkowo zwrócić należy też uwagę, że zwolnienie obejmuje tutaj broń myśliwską lub sportową, a nie broń „do celów łowieckich” lub „do celów sportowych”, co powoduje ciekawe reperkusje. Oto bowiem członkowie obu organizacji są zwalniani ze zdawania egzaminu w przypadku ubiegania się o pozwolenie na broń w (prawie) każdym innym celu, o ile tylko ograniczą się do wystąpienia o zezwolenie na zakup broni sportowej lub myśliwskiej. Zbiór broni sportowej ma bowiem znaczną część wspólną ze zbiorami broni udostępnionej do wszelkich pozostałych celów jej posiadania, innymi słowy istnieje bardzo wiele typów i rodzajów broni odpowiadającej celom sportowym, która jednocześnie odpowiada także celom ochrony osobistej, łowieckim, kolekcjonerskim, szkoleniowym itp. W przypadku broni myśliwskiej zakres wspólnej części zbiorów jest znacząco mniejszy – przede wszystkim dotyczy to broni krótkiej, która nie wypełnia obecnie kryteriów broni dopuszczonej do łowiectwa.
Osobnym problemem związanym z egzaminami jest – wcale nie hipotetyczna – sytuacja, gdy osoba ubiega się jednocześnie o więcej niż jedno pozwolenie na broń, do różnych celów. Zazwyczaj są to cele pokrewne, np. ochrony osobistej i ochrony osób i mienia, ale wcale tak być nie musi: równie dobrze mogą być to cele np. szkoleniowy i kolekcjonerski. Według obowiązujących przepisów egzamin byłby za każdym razem identyczny. Czy więc osoba taka ma zdawać go dwa razy, oddzielnie na każde pozwolenie, czy też może zdać jeden egzamin na oba? Jeśli dwa razy, to czy tego samego dnia oba, czy też w odstępie np. tygodnia? A jeśli będzie zdawać dwa razy, i raz nie zda, to które pozwolenie będzie jej udzielone? I co z kosztami egzaminu? Przepisy obowiązujące nie udzielają na te pytania żadnej odpowiedzi. Najciekawsze jest to, że taki sam egzamin kosztuje różnie, zależnie od celu ubiegania się o broń – a różnice kwot są niebagatelne: od 400 do 1150 złotych.
Powstaje pytanie, czy ustawodawca zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę, i czy na pewno taka była jego intencja?